Dzień 16
Polaków o słabych nerwach proszę o nie czytanie dzisiejszej notki, która będzie między innymi o kontrowersyjnym u nas, a akceptowanym w Minneapolis (Stanach) temacie tolerancji. Zacznijmy od ukierunkowania własnych przekonań: póki ktoś nie ingeruje w moje życie i nie przeszkadza mi w codzienności jestem jak najbardziej osobą tolerancyjną. W przypadku, gdy para (nieważne jakiej płci) obściskuje się zbyt nadto w miejscu publicznym lub daje ponieść się przesadnym emocjom to jest dla mnie sytuacja, którą cieżko nazwać akceptowalną/tolerancyjną. Tyle w temacie o mnie.
W tym tygodniu w Minneapolis odbędzie się jedna z najwiekszych w tej części Stanów "Pride Parade", czyli odpowiednik naszej parady równości. Z tej okazji planowana jest cała seria eventów: pokazy, koncerty, zabawy. Na budynkach wywieszane są kolorowe flagi, a przedsiębiorstwa szczycą się wsparciem tego wydarzenia. Dowiedziałem się nawet ostatnio, co bardzo pozytywnie mnie zdziwiło, że nawet kościoły w Minneapolis (katolickie, ewangelickie, baptystów...) wspierają równouprawnienie podświetlając fasady katedr na tęczowo.
Coraz głośniej w związku z tym odbywają się też dyskusję na temat listopadowego głosowania: Trumpton vs. Clinton. Trumpton jako totalny przeciwnik nielegalnych imigrantów, oportunista względem terrorystów i totalny zwolennik posiadania broni, a Clinton jako liberalna kobieta chcąca pogłębiać swobodę i bezpieczeństwo Amerykanów przy okazji ograniczając dostęp do broni. Podobno przydałby się ktoś z wyśrodkowanymi poglądami, ale to pomiędzy nimi odbędzie się walka. Jeszcze 5-10 lat temu Stany nie były tolerancyjne tak jak są teraz, ale podobno wszystko stoi pod znakiem zapytania do listopada - nastawienie może ruszyć naprzód lub ulec regresji. Nie tylko względem tolerancji związków, ale też przybywających rożnych narodowości, zwłaszcza z Ameryki Łacińskiej i Bliskiego Wschodu.
Pod znakiem zapytania stoją też wszelkie przyjazdu mieszkańców państw muszących starać się każdorazowo o nadanie vizy. Kto wie, może ten rok był ostatnią szansą na tak swobodny przyjazd do Stanów?
________________________________
Naliczyłem 4 niewykorzystane kupony, włącznie z dzisiejszym, którego też raczej nie wykorzystam wychodzi $30. Pozostaje mi tylko ubolewać nad brakiem możliwości ich spieniężenia.
Jeśli wczoraj uważałem, że do kas stały tłumy ludzi, to w porównaniu z dniem dzisiejszym nie mogłem się bardziej mylić. Hotdogi, które normalnie kosztują $4,5 w środy kosztują $1. Więcej dopowiadać chyba nie muszę... Przynajmniej ludzie byli dzisiaj w porządku w porównaniu do dnia wczorajszego. Spotkałem chłopaka z Uzbekistanu, który mnie rozpoznał i zapytał czy to ja jestem tym chłopakiem z Polski, który obwieścił 20 osobom "szczęśliwa" wiadomość dotycząca problemów z mieszkaniem w Stanach. Cóż, to byłem ja...
Jakie problemy z mieszkaniem? Coś ominąłem? :P
OdpowiedzUsuń