Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2016

Dzień 23

Obraz
Dzisiaj poza tematycznie, czyli o tak ubóstwianych przeze mnie podwórkach Amerykanów. Fakt posiadania ogrodzenia wiąże się zazwyczaj z trzema odrębnymi rzeczami: rodzaju wewnętrznego gustu i estetyki, obecności psa na podwórku lub nastawienia właściciela. Widziałem prześwietne budynki wykończone fragmentami drewnem, gdzie projektant pomyślał również o zastosowaniu tego samego rodzaju drewna w niziutkim ogrodzeniu, przez który każdy swobodnie mógłby się przedostać, tworząc z domem zgraną całość. Poprzedni właściciele domu, w którym aktualnie się znajduje, posiadali psa i tylko wyłącznie on zmusił ich do ogrodzenia działki płotem o wysokości niedochodzącej do 1 m. Wiadomo, znajdą się również tacy, którzy od świata chcieliby ogrodzić się drutem kolczastym i betonowym murem. Bądź co bądź, po samym wyglądzie otoczenia domu czasem łatwo odgadnąć, że dana osoba przyjechała ze (wschodniej) Europy. Mimo, że przód działki jest najczęściej nieogrodzony, tak tylna jej część już ...

Dzień 21 + 22

Obraz
    W planach od samego początku: wyjście do Uptown. W praktyce pół dnia przesiedzone w domu i dopiero około 15.00 napływ motywacji do wyjścia na zewnątrz. Na dworze kolejny skok temperatur, tym razem o ok. 10 stopni, więc dzień wydawał się przyjemny.  Social Security Number jest, pierwsze czeki też, dlatego z autobusu prosto do Bank of America założyć bezpłatne konto dla studentów. Na lewo trzy przeszklone pomieszczenia, na prawo 2 zupełnie inaczej wyglądające niż w Polsce bankomaty, po środku zaś przemiła kobieta zajmująca się każdym przybyłym gościem. Poprosiła mnie jedynie o imię i nazwisko, żeby za kilkanaście minut być wezwanym przez odpowiednią osobę, która się mną zajmie. Przeszliśmy do jednego z wspomnianych wcześniej przeszklonych pokoi i po 20 minutach miałem już otwarte konto i tymczasową kartę.  Już na samym początku pobytu w Minneapolis i obserwowaniu miasta z perspektywy pasażera komunikacji miejskiej budynek, w którym zn...

Dzień 19 + 20

Obraz
Godzina 8:00 - budzik i mecz. Biało-czerwony szalik naszykowany na sofie i koszulka reprezentacji Polski na Bernardzie. Chwilę później zeszła też zaspana pani Wiesia. Generalnie rzecz ujmując: z nerwów związanych z tym meczem będę żył krócej o kilka miesięcy. Po meczu do sklepu na większe zakupy. Produktem pierwszej potrzeby były słodycze! Niemiecka biała czekolada z kawałkami ciasteczek, zbożowe batoniki z jagodami, croissanty z czekoladą i paczka Haribo. Dopiero po tym mogłem zabrać się za resztę... Manewrując pomiędzy regałami ogrooomnym wózkiem zbliżałem się do rozmawiającej z kimś Vicky. Podszedłem od tyłu i nie wtrącając się czekałem, aż skończy rozmowę. W tym czasie zostałem przedstawiony Hannie Stankiewicz, czyli kolejnej z Polek, która mieszka w Minneapolis i wiedziała kim jestem. W tym momencie z ich rozmowy dowiedziałem się nawet, że sprawa "Filipa z Polski" została ogłoszona na ambonie i dodatkowo rozesłana wszystkim Polakom w Minneapolis ...

Dzień 18

Obraz
Bilans na koniec dnia? Kupiony jeden nieplanowany telefon i zirytowany jeden przyzwyczajony do tego Filip. Telefon (i dostęp do internetu) to jedna z tych rzeczy, które chciałem sobie załatwić najszybciej jak się da po przyjeździe do Stanów. Nie chodzi nawet o rytualne sprawdzanie Facebooka co godzinę czy przeglądanie śmiesznych kotów w sieci, ale też o możliwość odnalezienia drogi lub połączenia autobusowego. Teraz do tego wszystkiego doszła jeszcze konieczność posiadania amerykańskiego numeru przy poszukiwaniu drugiej pracy, jako możliwość kontaktu zwrotnego dla pracodawcy. W teorii wszystkie jest proste i przyjemne, w praktyce (w mojej praktyce) już niekoniecznie.  Druga wizyta w salonie AT&T. Na wstępie standardowe wyjaśnienie zaistniałej sytuacji i pytanie, czy w dalszym ciągu można skorzystać z oferty z telefonem na kilka miesięcy. W odpowiedzi? Konsternacja pracownika. Na szczęście w tyle zdążyliśmy zauważyć mężczyznę, który obsługiwał nas 10 d...

Dzień 17

Obraz
Po dzisiejszym dniu samoocena/samopoczucie skoczyły mi o kilka stopni wzwyż. Ale od początku... Wstałem z migreną, więc wiedziałem, że dobry dzień już mam z głowy. Kolejna niespodzianka: pierwszy raz od dwóch tygodni temperatura spadła do 20 stopni i naprawdę było mi zimno - zdecydowałem się nawet ubrać grubą, skórzaną kurtkę. Podobno nie będę musiał się tym długo przejmować, jutro od nowa Słońce ma grzać na poziomie 30 stopni i wyżej.  Praktycznie cały tydzień pracy to druga zmiana - wyjątek stanowił dzisiejszy dzień. Wchodzę na stadion, szykuję się ze znajomym widokiem tłumu ludzi w kolejce, a tu pusto. Oczywiście, pierwsza myśl jaka przyszła mi na myśl, to że źle sprawdziłem grafik i dzisiaj, tak jak przez cały tydzień, powinienem przyjść na 17:00. Wchodzę niepewnie dalej, widzę kilka osób i wyszło zupełnie na odwrót: to większość zapomniała, że była zmiana grafiku, nie ja.  Dopiero po tygodniu cała ekipa, z którą pracuję zorientowała się, że nie ...

Dzień 16

Obraz
Polaków o słabych nerwach proszę o nie czytanie dzisiejszej notki, która będzie między innymi o kontrowersyjnym u nas, a akceptowanym w Minneapolis (Stanach) temacie tolerancji. Zacznijmy od ukierunkowania własnych przekonań: póki ktoś nie ingeruje w moje życie i nie przeszkadza mi w codzienności jestem jak najbardziej osobą tolerancyjną. W przypadku, gdy para (nieważne jakiej płci) obściskuje się zbyt nadto w miejscu publicznym lub daje ponieść się przesadnym emocjom to jest dla mnie sytuacja, którą cieżko nazwać akceptowalną/tolerancyjną. Tyle w temacie o mnie.  W tym tygodniu w Minneapolis odbędzie się jedna z najwiekszych w tej części Stanów "Pride Parade", czyli odpowiednik naszej parady równości. Z tej okazji planowana jest cała seria eventów: pokazy, koncerty, zabawy. Na budynkach wywieszane są kolorowe flagi, a przedsiębiorstwa szczycą się wsparciem tego wydarzenia. Dowiedziałem się nawet ostatnio, co bardzo pozytywnie mnie zdziwiło, że nawet...

Dzień 15

Obraz
Złożyło się idealnie: do pracy na drugą zmianę, a mecz Polaków o 11:00. Zrobiłem śniadanie, włączyłem telewizor i byłem gotowy na przesiedzenie w jednym miejscu półtorej godziny. Wyszło na to, że nie tylko ja chciałem skorzystać z sofy - po 10 minutach przyszedł kot i uwalił się wprost na moim brzuchu. Lini się niesamowicie, ale wiedziałem, że nie będę miał wyboru: albo miauczenie przy telewizorze, albo spokojne leżenie przy (na) mnie. Jeszcze w trakcie meczu zadzwonił dzwonek do drzwi. Ściszyłem telewizor i udałem, że nikogo nie ma w domu - nie czuję się komfortowo otwierając gościom drzwi do nie-mojego domu. To tylko listonosz, który przyniósł jak co dzień górę listów, w tym jeden do mnie - Social Security Number. Od tego momentu jestem oficjalnym emigrantem.  40 minut stania w kolejce, produktywności jak na razie zero a do kieszeni wpada $6. Taki cykliczny rytuał wydawania numerków przed pracą dla tłumu niebieskich ludzików. Na końcu tego tłumu, tuż przy o...

Dzień 13 + 14

Obraz
W Polsce wyznacznikiem weekendu jest deszcz,w Minneapolis z kolei wyznacznikiem końca tygodnia jest niemiłosierny upał. Termometr na tylnej ścianie garażu pokazywał 34 stopnie (w cieniu), ale zawsze trzeba doliczyć, że wilgotność powietrza zwiększa odczuwaną tutaj temperaturę. W konsekwencji odczuwalnie mogło dochodzić nawet do 40 stopni po południu. Skok temperatury najbardziej idzie odczuć w dwóch momentach: podczas wyjścia z chłodnego, klimatyzowanego domu na dwór, gdzie po otwarciu drzwi skwar bucha w twarz i podczas wyjście z jeszcze bardziej klimatyzowanego autobusu w samym środku betonowego miasta, bez ani jednego drzewa w pobliżu - tzw. miejska wyspa ciepła. Fakt, że w pracy stoję w zadaszonym miejscu powoduję, że temperatura wydaje się o wiele bardziej znośna. W takie dni kibice baseballu, którzy siedzą na odsłoniętych trybunach, nie szczędzą pieniędzy na napoje, nawet te najdroższe ($12 za kubek). Na samym początku zmiany, podszedłem do Kim (managerki)...