Dzień 42
Świadomość bycia biednym nie pomaga przy wyjściu na zakupy. W planach miałem kupienie sobie nowych butów, gdyż jedna para, którą przywiozłem do Stanów okazuje się nie wytrzymywać presji sprzątania kuchni pełnej oleju i innego fastfoodowego syfu, przyjmowania na siebie kurzu i starej farby ze szlifowania i wchłaniania farby po malowaniu perfekcyjnych pomieszczeń. Nie wiem czy smutniejsze jest to, że praktycznie nie spodobały mi się żadne buty, czy fakt że kupiłem takie za $10.
W każdym razie, gdybym miał kwotę, którą postanowiłem sobie odłożyć już na początku wyjazdu czułbym się na pewno swobodniej. W tym momencie priorytetem jest zarabianie, a w późniejszych terminach względne wydawanie. Trzy potencjalnie interesujące mnie rzeczy okazują się być naprawdę tanie w Stanach: żywność, odzież i elektronika. Odzież szczególnie wydaje się być tania, ze względu na brak podatku.
Mall of America (czyli "galeria", do której się wybrałem) jest największą galerią w Stanach Zjednoczonych. Cóż, po największej galerii jednego z największych państw spodziewałem się trochę więcej, ale wiem na pewno co podwyższa wspomniane statystyki: wielkie wesołe miasteczko w środku budynku. Przestrzeń pomiędzy kolejkami, automatami a karuzelami jest tak ogromna, że spokojnie można się zgubić w niej pięć razy i zawsze wyjść innym wyjściem. Generalnie cała galeria posiada nieco odmienną funkcję od tych znanych w Polsce. Tutaj też góruje handel, ale zaraz na drugim miejscu jest turystyka skierowana głównie dla najmłodszych. Sklepy z pamiątkami, oceanarium, salon krzywych luster. Ba! Nawet własna mała fabryka pluszaków, w której dzieci mogą stworzyć własnego pluszaka. I to wszystko już rozrzucone jest po całej galerii, nie tylko w obrębie największego zagęszczenia lunaparku. Rozmiary budynku powodują, że niektóre sklepy są przeogromne, a te mniejsze potrafią posiadać nie jedną, a kilka lokalizacji.
Ja osobiście zakochałem się w sklepach papierniczych, które biją na głowę Empiki czy tym podobne. Ale najbardziej zadowolony jestem z zakupu fasolek o 40 smakach! Jeśli przez tydzień nic nie napiszę, to będzie oznaczało tylko jedno... Któraś z fasolek musiała mieć smak trucizny.
... i udało mi się znaleźć w autobusie 26 jamajskich dolarów! Jestem bogatszy o ok. 20 centów, czyli mniej niż złotówkę. Tak trzymać Filip!
... i udało mi się znaleźć w autobusie 26 jamajskich dolarów! Jestem bogatszy o ok. 20 centów, czyli mniej niż złotówkę. Tak trzymać Filip!
Komentarze
Prześlij komentarz