Dzień 22-24

Jeden dzień wolnego powinien wystarczyć na tymczasowe naładowanie baterii. I w zasadzie wystarczył. Gdyby nie fakt zepsutego piekarnika, którego dźwięk po 5 minutach przyprawiał o ból głowy, a po kilku godzinach narzucał myśli samobójcze to piątek i sobota nie były męczącymi dniami. Szczególnie, że postanowiłem wziąć dodatkową zmianę za chorą Dianę, co pozwoliło mi zarobić kilka groszy więcej. Dodatkowo przez fakt, że cały tydzień pracowałem z Georgem (czyli praktycznie pracowałem sam) zaproponował mi, żebym został managerem zmiany. Po tygodniu podwyżka o $0.5, po dwóch o kolejne $1.5… Przy takim tempie podwyżek na koniec wakacji zostanę królem precli. Dzięki Bogu Target Field nie przewidywał w ten weekend żadnych gier, co pozwoliło mi na cieszenie się 1,5 dnia weekendu w spokoju z dala od obydwóch prac. Po przyjeździe z pracy (jak zawsze głodny) postanowiłem nie gotować, a zjeść na mieście. Wybór był prosty - padło na chińszczyznę. Tym razem jednak nie stand...