Waszyngton i Nowy Jork (108 - 110)
Poniedziałek Słońca za oknem powoli wstawało, a ja byłem świadomy, że przede mną jeszcze ostatnie dopakowywanie walizki i cztery loty w przeciągu czterech dni. Wizja błąkania się po lotniskach z 23-kilogramową walizką i 10-kilogramową torbą nie napawała optymizmem tak samo jak nieubłagany wylot z USA. Jedynym pocieszeniem było odwiedzenie dwóch miast, które od samego początku były na liście miejsc obowiązkowych do odwiedzenia: Waszyngton i Nowy Jork. Po schodach na górę, gdzie czekała już z kawą p. Wiesia, a ja byłem świadomy, że to nasza ostatnia poranna rozmowa. Siedzieliśmy z kubkami w dłoniach, śmialiśmy się i opowiadaliśmy historie z początku mojego pobytu w Stanach. Wtedy też chciałem uregulować wszystkie zaległe płatności, kiedy to usłyszałem odmowę. Dowiedziałem się, że nie zamierzają przyjąć ode mnie żadnych wrześniowych pieniędzy za mieszkanie ani za telefon jako prezent dla mni...