Izrael

Dzień 1: Mieliśmy wylot 8.00, więc każdy na lotnisku miał się stawić około 6.30. Jechała nas piątka: ja, Agata, Anko, Tomek i Wojtek. Dzień od pecha zaczął Tomek, któremu nie przyjechał jeden tramwaj, a drugi po 15 minutach oczekiwania zepsuł się na drugim przystanku – od tego czasu szedł na nogach na dworzec kolejowy, na którym spotkał Anko i Agatę. O tej porze termometry pokazywały -25 stopni, a oni razem już czekali na pociąg, który też nie przyjeżdżał… 10 minut, 20, 50. Zdecydowali, że żaden pociąg już nie przyjedzie i zamówią taksówkę. W tym czasie ja jechałem z Kucharem, który zawoził mnie samochodem na lotnisko, ale pod warunkiem, że zatankuje mu samochód. W tym czasie kiedy wychodziłem z samochodu, a na kolanach miałem torbę, kurtkę na przebranie na lotnisku, arafatę i telefon, na bruk wypadł mi telefon, który momentalnie się roztrzaskał (ale dalej chodził). Na lotnisku spotkaliśmy się o 7.30, czyli posiadając tylko 30 minut na odprawę i bramki, wyd...